social/twitter_normal.png social/youtube_normal.png

Byliśmy w Ziemi Świętej i Jordanii

Pielgrzymowanie do Ziemi Świętej dla wielu z nas było powrotem do miejsc już odwiedzonych, częściowo poznanych, miejsc drogich i bliskich sercu, które przyciągają i nie dają o sobie zapomnieć. Kolejna wizyta, mimo na nowo przeżywanego wzruszenia, pozwala z większą uważnością „doświadczać” świętości miejsca i otwierać się na Słowo Boże. Tutaj czytana, komentowana i kontemplowana codziennie Ewangelia, pomaga zrozumieć naukę Chrystusa i pogłębić swoją wiarę. To tutaj człowiek próbuje stanąć w prawdzie o sobie, by zrozumieć, kim jest i dokąd zmierza. To tutaj rodzi się refleksja, że na tej drodze nie jest sam.  Świadomość, że tu był Pan: przyszedł na ziemię, by nas zbawić, umarł za nas, a potem zmartwychwstał, wstąpił do nieba, byśmy i my mogli odejść do „domu Ojca”. Serce wypełnia się radością i pokojem, bo jesteśmy tu, możemy patrzeć, podziwiać, modlić się.

Pragnienie pielgrzymowania do ziemi, na której narodził się Jezus, podążanie Jego śladami od Betlejem po Golgotę i Górę Wniebowstąpienia, po kilku latach oczekiwania, ziściło się tego roku w dniach 6-15 sierpnia. 

Dzięki pielgrzymce do Ziemi Świętej i Jordanii, zorganizowanej przez Parafię Miłosierdzia Bożego, odwiedziliśmy nie tylko tereny historycznej Palestyny - Ojczyzny Chrystusa, Matki Boskiej i Apostołów. W Jordanii z Góry Nebo  patrzyliśmy na szlak, którym starożytni Izraelici, wraz ze swoimi wielkimi prorokami Mojżeszem i Jozue, podążali do Ziemi Obiecanej z egipskiej niewoli. 

Naszym Przewodnikiem w pogłębionym odkrywaniu Ziemi Świętej był Ks. prof. dr hab. Piotr Łabuda, człowiek wielkiej wiedzy i poczucia humoru, który z epickim rozmachem, podając mnóstwo szczegółów teologicznych, historycznych, topograficznych, obyczajowych i kulturowych, prowadził nas i pomagał w odczytywaniu „Piątej Ewangelii”, czyli całej przestrzeni Ziemi Świętej, ze wszystkimi jej materialnymi i pozamaterialnymi elementami, dając nam wyobrażenie o realiach, w których żył Zbawiciel. Uczestnikami peregrynacji i naszymi duchowymi opiekunami byli także Ks. Proboszcz Wojciech Werner i Ks. Andrzej Surowiec. Codziennie uczestniczyliśmy w celebrowanej przez księży mszy świętej.
 
Wypowiedź jest próbą podzielenia się wrażeniami i już wspomnieniami z doświadczenia Ziemi Świętej, a każdy z nas – uczestników ma indywidualną, typową dla siebie, wrażliwość i pamięć przeżytych chwil i odwiedzonych miejsc.

Po wylądowaniu na lotnisku Ben Guriona w stolicy Izraela, zaczynamy od zwiedzania Jafy – starej dzielnicy Tel Awiwu. Ziemia święta przywitała nas w pełnym słońcu i z mile chłodzącym wiaterkiem wiejącym od Morza Śródziemnego.

A potem jedziemy do Jerozolimy, z okien autokaru patrzymy na mury opasujące stare miasto, na liczne bramy, podziwiamy złotą Kopułę na Skale, która od razu przyciąga nasz wzrok, widzimy meczet Al-Aksa i inne budowle, by wreszcie dostrzec, w północno-zachodniej części Starego Miasta, majestatycznie wznoszącą się Bazylikę Grobu Pańskiego.

My udajemy się do Muzeum, do ojca Tomasza Dubiela, można powiedzieć naszego rodaka ze Szczepanowa. 

Muzeum nas zachwyciło!

Dzięki bardzo nowoczesnemu, multimedialnemu wyposażeniu Muzeum Grobu Bożego, mogliśmy poznać historię tego miejsca. Najnowsze technologie cyfrowe wizualizują i rekonstruują przed naszymi oczami obrazy, przenoszą nas w czasie i przestrzeni. Pokazują, jak wyglądała Jerozolima w czasach Jezusa, pokazują Jego drogę krzyżową, prezentują dzieje Grobu Bożego i wyjaśniają, na czym polega status quo dotyczący bazyliki skrywającej najświętsze dla chrześcijan miejsce w Ziemi Świętej. 

Organizator Muzeum - ojciec Tomasz Dubiel to franciszkanin, który szefuje Centrum Informacji Chrześcijańskiej w Jerozolimie. Jest dobrym znajomym wielu z nas, wszystkich wita bardzo ciepło i serdecznie. Jesteśmy pod wrażeniem  wyjątkowości miejsca i gościnności gospodarzy. Z dachu Muzeum mamy wspaniałą panoramę na Jerozolimę, co ochoczo dokumentujemy licznymi fotografiami.

Jest sobotnie popołudnie, w mieście, w dzielnicy żydowskiej, błoga cisza, na ulicach niewielki ruch, gdyż Żydzi obchodzą szabat i świętują w swoich domach. My udajemy się  w pobliże Knesetu, siedziby izraelskiego parlamentu, przed którym stoi olbrzymia Menora. Wzorowano ją na złotym świeczniku ze Świątyni Salomona, płaskorzeźby na jej ramionach przedstawiają losy „narodu wybranego”, stąd nazywana jest „podręcznikiem” historii Żydów.

Opuszczamy Jerozolimę i kierujemy się do Betlejem, do Grand Hotelu, w którym mamy 4 noclegi. I tu rodzi się smutna refleksja. Miejsce, w którym Chrystus przyszedł na świat, by przynieść pokój, jest izolowane, otoczone potężnym murem. Paradoksalnym symbolem niemożności porozumienia między Żydami a Palestyńczykami jest mural przedstawiający gołąbka pokoju z gałązką oliwną w dziobie. Gołąbek ma na sobie kamizelkę kuloodporną, a dramatyczny wydźwięk tego artefaktu podkreśla fakt, że ptak został wzięty na cel. Pozostałe graffiti Banksy’ego również są przewrotnym i wymownym komentarzem do relacji między mieszkańcami tych ziem.

Betlejem jako palestyńskie miasto zamieszkałe przez chrześcijan i głównie muzułmanów, rządzi się swoimi prawami. Do naszych uszu dociera ulica, „która nigdy nie zasypia”, a przed świtem budzi nas muezin wzywający  z minaretu do modlitwy wiernych wyznawców Allaha.

Niedzielę rozpoczynamy wizytą w Bazylice św. Jakuba, która znajduje się w ormiańskiej dzielnicy Starego Miasta w Jerozolimie. Tradycja głosi, że kościół został zbudowany na miejscu domu, w którym mieszkał i gdzie zginął Apostoł Jezusa.  Św. Jakub, nazywany Sprawiedliwym i bratem Pana, był głową Kościoła w Jerozolimie. Tu powstała także Ewangelia św. Mateusza kierowana do mieszkańców Jerozolimy, pierwszych wyznawców Chrystusa.

Na mszę świętą udajemy się na Syjon i idziemy do znajdującego się w uroczym wirydarzu małego franciszkańskiego kościółka „Przy Wieczerniku”. 

Potem przechodzimy do budynku, w którym mieścił się historyczny Wieczernik. To właśnie tu, na Syjonie, Jezus spożył paschę ze swymi uczniami po triumfalnym wjedzie do Jerozolimy. Wieczernik to miejsce ostatniej wieczerzy, czyli pierwszej Eucharystii. To miejsce, gdzie Chrystus po swoim zmartwychwstaniu przyszedł po raz pierwszy do uczniów i ustanowił sakrament pokuty, później przyszedł, by spotkać się z Tomaszem, apostołem-niedowiarkiem. 

Tu również powołany został Maciej po zdradzie Judasza. W tym miejscu w dzień Pięćdziesiątnicy nastąpiło zesłanie Ducha Świętego. 

W Wieczerniku umieszczono dar Ojca św. Jana Pawła II – rzeźbę przedstawiającą drzewo oliwne, z pnia którego wyrastają trzy gałązki symbolizujące trzy główne religie: judaizm, chrześcijaństwo i islam, mające wspólne korzenie, wspólnych proroków, a przede wszystkim wiarę w jedynego Boga.

W sali pod historycznym Wieczernikiem, który teraz jest w rękach arabskich, znajduje się symboliczny grób króla Dawida. Możemy zobaczyć to miejsce, ale mężczyźni powinni założyć na głowy jarmułki, co czynią z ochotą.

Ruszamy dalej urokliwymi uliczkami dzielnicy żydowskiej, przechodzimy obok pozostałości murów obronnych oraz odcinka starożytnej głównej ulicy, przy której znajduje się synagoga, czyli dom modlitwy, gdzie czyta się  i objaśnia Torę. Przed nią menora. Docieramy do celu, czyli Ściany Płaczu – fragmentu muru otaczającego niegdyś plac, na którym stała świątynia Salomona. W świątyni składano Bogu ofiary. Po zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej pozostał jedynie fragment muru - Zachodnia Ściana. Stanowi ona absolutną świętość dla wyznawców judaizmu.      Jest to miejsce, gdzie pobożni Żydzi modlą się. Ponadto, między skalne bloki, z których Ściana Płaczu jest zbudowana, wkładają karteczki z modlitwami, mając nadzieję, że prośba będzie wysłuchana. Tak jak przy grobie Dawida, kobiety mają swoją część, oddzieloną ogrodzeniem od męskiej, większej części. Panowie muszą ubrać typowe dla Żydów nakrycie głowy.

Jesteśmy w  Jerozolimie, najważniejszym mieście Izraela. Przecinamy dzielnicę arabską i dochodzimy do Bazyliki Grobu Bożego. Pierwsze wrażenie z tego miejsca jest zaskakujące. Trudno porównać tę bazylikę ze znanymi europejskimi kościołami. Oglądamy świątynię, która pod jednym dachem i dwoma kopułami łączy w całość Golgotę z Grobem Pańskim. Zaraz po wejściu do kościoła widzimy kamień namaszczenia. Mamy wiele szczęścia, gdyż prawie bez czekania w długiej kolejce możemy wejść do kaplicy Grobu Bożego. Krótka chwila w tym miejscu wypełniona jest wzruszeniem i radością. Znamienna jest nazwa. Dla katolików jest to Grób Pana Jezusa, dla pozostałych wyznawców – kościół Zmartwychwstania. Spokojnie możemy zwiedzić wszystkie części świątyni i pomodlić się w innych kaplicach.

Po południu, wzorem Maryi, udajemy się do Ain Karem, do domu Jej krewnej Elżbiety, tyle że Najświętszej Maryi Pannie z Nazaretu ta droga pieszo zajęła klika dni, a nam autokarem z Jerozolimy wychodzi kilkanaście minut. Kościół upamiętniający spotkanie Maryi z Elżbietą, podczas którego wyśpiewała Ona Magnificat, znajduje się w górnej części Ain Karem. Jego dolny poziom to skrypta stojąca na miejscu domu Elżbiety. Ozdabiające ją freski przedstawiają między innymi scenę nawiedzenia czy Elżbietę ukrywającą małego Jana podczas „rzezi niewiniątek”. Na murze wokół świątyni bez trudu odnajdujemy tablicę w języku polskim z radosną pieśnią dziękczynną wyśpiewaną przez Maryję podczas spotkania ze świętą Elżbietą. Wcześniej odwiedziliśmy kościół znajdujący się w centrum Ain Karem – sanktuarium poświęcone narodzinom Jana chrzciciela, syna kapłana Zachariasza. Na dziedzińcu okalającym kościół przyglądamy się drzewom pieprzowym i sprawdzamy smak owoców. Jeszcze są niedojrzałe.

W poniedziałek rano najważniejsze jest nawiedzenie Betanii. Tam Chrystus wskrzesił swego przyjaciela Łazarza. W kościele Marii, Marty i Łazarza Ksiądz Przewodnik, komentując dla nas Ewangelię, podkreślił wartość przyjaźni, odpowiedzialności i zaufania w życiu ludzi. Tu modlimy się za swoich przyjaciół. Jedziemy dalej. Krajobraz za oknem monotonny – przejeżdżamy przez Pustynię Judzką i docieramy do najstarszego i najniżej położonego miasta Jerycha. Jego mury kiedyś runęły od dźwięku trąb Izraelitów wracających z niewoli egipskiej. W Betanii, nad Jordanem, dzisiaj płytką rzeką, o brudnej wodzie, przeszło 2 tysiące lat temu swoją działalność prowadził Jan Chrzciciel. Potem zatrzymujemy się u stóp Góry Kuszenia. Ewangelista Łukasz mówi, iż Jezus przebywał na pustyni przez czterdzieści dni, poszcząc, a potem stoczył walkę z kuszącym Go szatanem. Jest upalnie, z nieba leje się żar i słońce oślepia nas swym blaskiem. Chrystus pościł tu 40 dni!

Wsiadamy do klimatyzowanego autokaru i ruszamy dalej. Mamy odpoczynek nad  Morzem Martwym „dla zdrowia i urody”. Miło spędzamy czas, regenerujemy siły i integrujemy się z grupą.

Czwartego dnia rano pozostajemy w Betlejem, udajemy się na „Pole Pasterzy”, gdzie aniołowie ogłosili beduińskim pasterzom radosną wieść o narodzinach Mesjasza. W grocie z ołtarzem mamy mszę, podczas której z radością śpiewamy kolędy. Śpiew towarzyszy nam także w pobliskim kościele franciszkańskim przypominającym namiot pasterski. Najpierw kolędy wybrzmiewają w języku francuskim, gdyż równocześnie z nami w świątyni przebywa grupa skautów znad Loary. Potem my przejmujemy pałeczkę. Nasz Ksiądz Przewodnik mobilizuje nas do wnikliwego i krytycznego analizowania polichromii ściennej Kościoła przedstawiającej scenę przybycia pasterzy z darami do Dzieciny Jezus, zadając nam zagadki w kontekście tekstu Ewangelii o Bożym Narodzeniu.

I znów droga przez Pustynię Judzką, potem Ławra św. Saby zwana Mar Saba,  klasztor, który funkcjonuje nieprzerwanie od V wieku. 

Po południu udajemy się do centrum Betlejem, gdyż w pobliżu Bazyliki Narodzenia znajduje się Grota Mleczna. Według legendy, kiedy Święta Rodzina uciekała do Egiptu, zatrzymała się w tym miejscu, by Maryja mogła nakarmić Jezusa. Wówczas kilka kropel pokarmu upadło na skałę, a ta natychmiast zrobiła się mlecznobiała. Do Groty Mlecznej przybywają wierni, by w modlitwie prosić o potomstwo i modlić się za dzieci.

Przechodzimy do Bazyliki Narodzenia Pana Jezusa. Do kościoła wchodzimy przez niskie drzwi – trzeba się mocno pochylić, żeby wejść. Kiedyś fasada wyglądała zupełnie inaczej, została zamurowana, by uniemożliwić najeźdźcom bezczeszczenie świątyni. W kościele prawie nie ma innych pielgrzymów, możemy od razu zejść do Groty Narodzenia, w której znajduje się czternastoramienna Gwiazda Betlejemska. Panuje tu uroczysta cisza. Na początku każdy z nas chce uklęknąć, by przez chwilę w ciszy pomodlić się w miejscu, gdzie narodził się Zbawiciel. Potem wspólnie kolędujemy, radość wypełnia serca, ogarnia  nas  wzruszenie. Możemy jeszcze długo pozostawać w Grocie i ze spokojem ducha kontemplować tajemnicę Bożego Narodzenia, dziękować Bogu za dar największej miłości do nas, ludzi i tak po ludzku zanosić do Niego osobiste prośby i błagania.     

Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,

Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie.
         
Z wirydarza można wstąpić do Groty św. Hieronima, średniowiecznego tłumacza Biblii z języków oryginalnych na łacinę oraz do kościoła św. Katarzyny.
      
Dzień piąty rozpoczęliśmy na Górze Oliwnej w Kaplicy Wniebowstąpienia Pana. Teraz jest ona w rękach muzułmańskich, choć pierwotnie był tu kościół chrześcijański. Zachował się też kamień, na którym dopatrywano się śladów Jezusa – odcisku Jego stóp. Podziwiamy panoramę całej Jerozolimy ze wzgórza widokowego i będziemy co chwilę zatrzymywać się, schodząc z góry, bo widoki są niesamowite, a już co nieco orientujemy się w układzie świętego miasta. 
       
Dzisiaj podążamy drogą Chrystusa, którą odbył przed swoim pojmaniem i Golgotą. Dochodzimy do klasztoru „Pater Noster”. Na jego dziedzińcu Ksiądz Przewodnik mówi nam, że, według Ewangelii św. Łukasza i lokalnej tradycji, w tym miejscu Jezus miał nauczyć swoich uczniów Modlitwy Pańskiej. Wyjaśnia nam też różnice dotyczące tej modlitwy zapisane w przekazach pozostałych ewangelistów. Mury klasztorne ozdobione są tablicami z tekstem Ojcze nasz w ponad stu językach. Gdy grupa odnajduje wśród tablic wiszących w krużgankach tę z modlitwą w języku polskim, śpiewamy hymn narodowy. 

Idziemy dalej, mijając cmentarz żydowski, gdzie na grobach, na znak pamięci i modlitwy za zmarłych, pozostawia się kamienie zamiast kwiatów.

Kolejnym naszym przystankiem jest kościół, przypominający kształtem łzę - ,,Dominus Flevit”, czyli „Pan Zapłakał”. To tu Jezus zapłakał nad losem, który czekał Jerozolimę, Jego miasto, które najpierw Go przyjmie, a potem odrzuci.
     
Następnie wstępujemy do Bazyliki Getsemani. Skała znajdująca się przy ołtarzu tego kościoła, przypomina nam modlitwę Jezusa po ostatniej wieczerzy, a także wydanie Go przez Judasza i Jego pojmanie. Wokół Bazyliki znajduje się przepiękny Ogród Oliwny, najstarsze drzewa, a raczej ich korzenie, mogą pamiętać czasy Chrystusa.
   
 Na chwilę modlitwy wstępujemy do prawosławnego Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Następnie rozpoczynamy najważniejszą część naszego dzisiejszego pielgrzymowania – Drogę Krzyżową jerozolimską Via Dolorosa. Zaczęliśmy ją wspólną modlitwą w godzinie śmierci Jezusa. Poruszamy się trasą, którą Jezus pokonał  przed swoją śmiercią. Via Crucis prowadzi przez kolejne stacje od Lithostratos, czyli miejsca, gdzie Piłat sądził Jezusa, aż na Kalwarię i do Pustego Grobu. W Bazylice mamy czas na osobistą modlitwę i chwilę zadumy.
     
Jak się później okazało, to nie był koniec naszego pielgrzymowania. Tego dnia, odwiedziliśmy jeszcze Bazylikę świętego Szczepana- pierwszego męczennika za wiarę. 
   
Po powrocie do „naszego” hotelu w Betlejem mogliśmy jeszcze raz spokojnie udać się do Bazyliki Narodzenia na wieczorną osobistą modlitwę. Ten dzień był szczególny, bo dane nam było odwiedzenie dwóch najważniejszych dla nas miejsc świętych – Groty Narodzenia i Kaplicy Zmartwychwstania Pana Jezusa.

Wczesnym rankiem opuszczamy gościnne Betlejem i udajemy się do Galilei. Po drodze zatrzymujemy się w Cezarei Nadmorskiej, która została założona przez Heroda Wielkiego i nazwana na cześć Cezara. Tutaj Piotr zaczął głosić Ewangelię poganom i setnik Korneliusz przyjął naukę Chrystusa. W Cezarei Paweł był więziony przez Rzymian przed ostatnią swoją podróżą do „wiecznego miasta”, gdzie zginął śmiercią męczeńską. Przede wszystkim jest to bardzo urokliwe miasteczko z licznymi „starożytnościami”. Mamy również chwilę na plaży przy dawnym akwedukcie. Trudno było powstrzymać się przed wejściem do wody, spacerujemy wzdłuż brzegu, brodząc w ciepłym Morzu Śródziemnym.

Następnie pojechaliśmy starożytną Via Maris do Hajfy. Tam, na Górze Karmel, odwiedziliśmy Sanktuarium Stella Maris. Niektórzy z nas przyjęli szkaplerz. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcia z widokiem na port w Hajfie i ruszamy  w drogę. Czeka na nas Kana Galilejska i franciszkańskie sanktuarium Pierwszego Cudu, o którym mówi Ewangelia św. Jana słowami: „W Kanie Galilejskiej Jezus dokonał cudu przemiany wody w wino”. Podczas mszy świętej obecne z nami małżeństwa odnowiły  przyrzeczenia ślubne. W naszej grupie jest 11 par. Po mszy św. mężowie wręczają żonom symboliczną czerwoną różę.
 
„Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać,
ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie, mówi Pan”

(Iz 54,10)

Wszyscy idziemy do sklepu z pamiątkami i na degustację wina, mamy możliwość kupienia wina z Kany Galilejskiej.
     
Docieramy do Nazaretu, udajemy się najpierw do synagogi, w której Jezus na początku swojej publicznej działalności został odrzucony przez swoich. Później przechodzimy pod Bazylikę Zwiastowania. To tutaj w Nazarecie wszystko się zaczęło, gdy archanioł Gabriel został posłany do dziewicy imieniem Maryja. Tu „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami.” Słuchamy wykładu księdza Przewodnika dotyczącego Tajemnicy Wcielenia i doceniamy rolę szlachetnego zachowania Józefa. Możemy odwiedzić kościół pod  wezwaniem opiekuna Jezusa. W tym miejscu Zbawiciel wychowywał się i uczył zawodu od przybranego ojca. Wracamy do Bazyliki Zwiastowania. Wzrok przyciąga misternie wykończona betonową „koronką” kopuła w kształcie odwróconej lilii, wieńcząca dach bazyliki. Na fasadzie  kościoła jest tekst Salve Regina. Na drzwiach  do  kościoła znajdują się płaskorzeźby ukazujące różne sceny z życia Jezusa. Wchodzimy do środka. Na ścianach zawieszone są obrazy przedstawiające Matkę Bożą z różnych stron świata, jest także wizerunek „naszej” Matki Boskiej Częstochowskiej. Schodzimy na moment do Groty Zwiastowania, by się pomodlić. Niestety, przed 17.00 musimy opuścić kościół, bo, jak nam oznajmiają- będzie zamknięty! Wieczorem mamy kolejną możliwość indywidualnej modlitwy i wspólnej adoracji w Bazylice Zwiastowania.

W piątkowy poranek zmierzamy w kierunku Góry Błogosławieństw. Na tej Górze Jezus wygłosił kazanie, w którym zawarł 8 błogosławieństw. Ksiądz Przewodnik, wyjaśniając Ewangelię, tłumaczy, co znaczy być błogosławionym, czyli szczęśliwym wyznawcą Chrystusa, bo chrześcijanin powinien starać się być szczęśliwym człowiekiem. Tabliczki z poszczególnymi błogosławieństwami rozmieszczone są w wokół Kościoła usytuowanego w pięknym ogrodzie, z którego rozciąga się widok na Jezioro Genezaret. Niestety, pożar sprzed dwóch tygodni spopielił znaczną część wzgórza, spaliły się zabudowania gospodarcze i niżej położone fragmenty ogrodu. Przykro było patrzeć na miejsca   z całkowicie wypaloną trawą i długowieczne drzewa oliwne, magnolie, fikusy czy palmy daktylowe ze spalonymi liśćmi i osmalonymi pniami. Nadzieję na odrodzenie się natury dawały oleandry, które kwitły na tym pogorzelisku. 
     
Jesteśmy w okolicach Jeziora Galilejskiego. Przed nami Tabga. Znajdują się u dwa kościoły związane z działalnością Jezusa. Pierwszym z nich jest Kościół Rozmnożenia Chleba, W prezbiterium świątyni, pod ołtarzem, widnieje kamień- nieduża skała. Tradycja mówi, że na tym kamieniu były położone chleby i ryby, które rozmnożył Pan Jezus. A teraz przy tym kamieniu jest chyba najbardziej znana w Ziemi Świętej mozaika, przedstawiająca kosz z czterema chlebami  i dwiema rybami. Kościół jest bardzo prosty, ozdobą jest olbrzymi świecznik na 12 świec zawieszony nad ołtarzem. 
     
W pobliżu znajduje się Kościół Prymatu św. Piotra stojący nad brzegiem jeziora. Dochodzimy do niego aleją wysadzaną drzewami, jednak mszę świętą będziemy mieć na zewnątrz. Zajmujemy miejsca na kamiennych półkoliście usytuowanych ławeczkach widowni, ołtarz znajduje się w centralnej części amfiteatru. Ksiądz Przewodnik wyjaśnia nam istotę trzykrotnie powtórzonego pytania Jezusa skierowanego do Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci?” Po nabożeństwie wstępujemy do kościoła. Uderza prostota i surowość tego miejsca. To już szósta świątynia, którą wybudowano na wzór poprzednich. Wznosi się na nadbrzeżnej skale. Teraz jest wysoki poziom wody w Jeziorze Galilejskim, fale uderzają o jej brzeg. Wewnątrz również została skała, nazwana „Mensa Christi” - stół Chrystusa, przy której Zmartwychwstały Jezus posilał się ze swymi uczniami, a potem przekazał Piotrowi władzę nad Kościołem. Dotykamy  skały,  której  dotykał  Jezus, modlimy się w ciszy, myśląc, jak dobrze Bóg znał serce Piotra, że, mimo jego zdrady i słabości, zaufał mu i przekazał najwyższą władzę w Kościele.  
     
Wstępujemy jeszcze do Kafarnaum. Ta miejscowość również związana jest ze św. Piotrem. W  Kafarnaum znajduje się do dziś dom, w którym mieszkał. Nad domem wybudowano Kościół św. Piotra kształtem przypominający rybę. Przed kościołem stoi figura św. Piotra z kluczami w jednej ręce i pastorałem w drugiej. 
   
Do tej pory spoglądaliśmy na Jezioro Genezaret z góry i z brzegu, teraz czeka nas rejs łodzią po jego wodach. Najpierw jest oficjalnie i podniośle, gdyż grany jest nasz hymn narodowy i wciągana na maszt polska flaga. Potem śpiewany „Barkę i słuchamy nostalgicznej żydowskiej pieśni Ana BeKoach. Atmosfera na kołysanej falami łodzi rozluźnia się, są tańce, podziwiamy krajobraz, robimy pamiątkowe zdjęcia. Na obiad mamy rybę – oczywiście „Rybę św. Piotra”. To taka lokalna tradycja, chętnie przejmowana przez pielgrzymów.
     
W sobotę rano opuszczamy Izrael, jedziemy do Jordanii. Musimy jednak udać się na inne, niż było planowane, przejście graniczne, nadkładamy drogi, stad pobudka była wcześniej. Po odprawie i kontrolach oraz zmianie autokaru, dołącza do nas Samir, nasz jordański lokalny przewodnik. Jest sympatyczny, przejęty rolą. Chce na pokazać jordańskie zabytki światowej klasy. Prowadzi nas do starożytnej części miasta Jerash, nazwanego „Pompejami Wschodu”. Przechodzimy przez Bramę Południową, udajemy się do owalnego forum otoczonego kolumnami. Samir zwraca naszą uwagę na świątynię Zeusa, świątynię Artemidy i hipodrom. Widoczność i akustykę Teatru Południowego sprawdzamy, zajmując najwyższe i najdalsze od orchestry miejsca na widowni. Niektórzy z nas pamiętają o zrobieniu kultowej fotografii, na której w jednym kadrze można równocześnie uchwycić 5 kolumn. Upał nam trochę przeszkadza, ale fotografujemy się na tle ”dekoracji”, dzięki którym możemy się przenieść w czasy, kiedy Jerash było starożytnym rzymskim miastem Geraza. Nasz Przewodnik opowiada nam  o swej ojczyźnie, kraju, który ma dopiero 100-letnią historię państwowości, a więc jest bardzo „młodym” państwem w porównaniu do swoich sąsiadów: Izraela czy Egiptu. Posiada jednak bogatą historię i zabytki wiążące go z „narodem wybranym’’. Jedziemy na Górę Nebo. Z jej szczytu patrzymy na Morze Martwe i ziemie Izraela, tak jak kiedyś Mojżesz patrzył na Ziemię Obiecaną, do której nie dane mu było wejść, a my ją zwiedziliśmy! W małym bizantyjskim sanktuarium Mojżesza podziwialiśmy fantastyczne mozaiki. Zwiedzamy również Madabę- miasto słynące z wyrobu mozaiki bizantyjskiej, Samir prowadzi nas do prawosławnej  świątyni św. Jerzego, gdzie możemy podziwiać mozaikową mapę Ziemi Świętej. Mozaika jest najstarszą mozaikową mapą Bliskiego Wschodu i Ziemi Świętej. Pokazuje m.in.: Jerozolimę, Morze Martwe, Jezioro Galilejskie.

Pełni wrażeń i zmęczeni podróżą, późnym wieczorem docieramy do hotelu w Petrze. Jej zwiedzanie mamy w planach na następny dzień. Petra zamieszkana jest głównie przez wyznawców Allaha. Nie ma w pobliżu chrześcijańskiej świątyni, dlatego uczestniczymy we mszy świętej odprawionej w hotelu.  Samir przygotowuje nas na spotkanie z największym ‘’cudem natury’’ Jordanii. Przed wejściem do wąwozu pokazuje na mapie szlak, którym będziemy podążać i wskazuje budowle, których nie możemy nie zauważyć. Wędrówkę do „różowego miasta Nabatejczyków” zaczynamy przez Siq, wąski i długi wąwóz w rozpadlinie między strzelistymi skałami. Jest w miarę wcześnie, nie ma jeszcze tłumu turystów, a przed słońcem chronią nas wysokie ściany wąwozu. Wchodzimy coraz głębiej w wąwóz, na jego skalnym bloku można dostrzec pozostałości kamiennej płaskorzeźby kupca z trzema wielbłądami. Wielbłądy, konie czy osły to zwierzęta, które co chwilę spotykamy w wąwozie, gdyż żyjący tu Beduini proponują nam podwiezienie na ich grzbietach. Z większą nachalnością oferują nam też zakup pamiątek z tego miejsca. Idziemy dalej, co krok robimy zdjęcia, ponieważ skały, z których zbudowana jest Petra, mienią się fantastycznymi kolorami – efekt jest zaskakujący, a widoki zmieniają się w zależności od natężenia światła i miejsca, z którego patrzymy. Sami Nabatejczycy zwali Petrę Rqm (Rakmu), co oznacza „wielobarwna”. Zachwycamy i utrwalamy na fotografiach te najbardziej rozpoznawalne zespoły świątynne i grobowce Petry. 

Po południu zwiedzamy Amman, stolicę Jordanii. Mimo że Samir stara się zainteresować nas pozostałościami starożytnej Filadelfii- dawna nazwa stolicy, my mamy w pamięci urok Petry, jej spektakularne kaniony  i monumentalne grobowce wykute w skałach. Tego widoku się nie zapomina.

W poniedziałek rano po śniadaniu wyruszamy na lotnisko. Jeszcze ostatni rzut oka z autokaru na stolicę Jordanii i żegnamy się z Bliskim Wschodem, wracamy do siebie, to znaczy najpierw do Warszawy, a potem autokarem do Brzeska.

I tak skończyło się nasze spotkanie z Ziemią Świętą. Wyjazd obejmował podróż i 9 dni zwiedzania, modlitwy, refleksji. Towarzyszyła nam Eucharystia i Słowo Boże. Było to prawdziwe Lectio Divina - czytanie Pisma Świętego, kontemplowanie jego słów i uwielbienie Boga.
 
Podczas pobytu w Izraelu i Jordanii grupa, która liczyła 47 pielgrzymów, zintegrowała się i wspólnie przeżywała rekolekcje w drodze, uczestniczyła w „katechezie”, która pogłębia wiarę dzięki zgłębieniu wiedzy i osobistemu przeżyciu i doświadczeniu bliskości i obecności Boga. Pielgrzymka na długo zostanie w naszych myślach, pamięci i sercu. Każdy z nas, mając indywidualną wrażliwość i świadomość, zachowa jej swój osobisty obraz.