Gdybym żył nawet tysiąc razy wszystko oddałbym misjom 28 - 05 - 2019
Niedziela 26 maja zapadnie w mojej pamięci z kilku powodów. Pierwszy i oczywisty dla wszystkich mam, matek, mamuś – to Dzień Matki, nasze święto. Drugi, mniej oczywisty zwłaszcza dla nie - parafian Miłosierdzia Bożego w Brzesku, ale dla mnie osobiście ważny – wizyta misjonarza z Kenii o. Macieja Zielińskiego MCCJ. Ważny, bo ważne i bliskie mojemu sercu „od zawsze” są misje. Wielkim szacunkiem i podziwem darzę wszystkich duchownych i świeckich misjonarzy, siostry zakonne i wolontariuszy niosących Ewangelię całemu światu. Uważam, że ich praca to najpiękniejsza forma ewangelizacji i miłości bliźniego, a wspieranie misji to zadanie, do którego wszyscy jesteśmy wezwani.
Ale do rzeczy: Misjonarz Kombonianin Serca Jezusowego, bo tak brzmi pełna nazwa tego zgromadzenia, gościł u nas w parafii nie po raz pierwszy. Zanim pokrótce opiszę pobyt o. Macieja, wymienię powód trzeci, ściśle związany z drugim. Otóż nareszcie dowiedziałam się, dlaczego zaprzyjaźniony od ładnych paru lat z naszą rodziną ks. Robbin Kamemba, proboszcz parafii św. Marka w Kairze, misjonarz SMA pochodzący z Kenii, zawsze zwraca się do mnie per „mama”. Nigdy nie śmiałam go o to zapytać, a poza tym wydaje mi się to tak miłe i sympatyczne, że wyjaśnienie uważałam za zbędne. Okazało się zresztą bardzo proste – w Kenii nie ma słowa kobieta, do kobiet wszyscy mówią właśnie „Mama”. I trzeba było przyjazdu o. Macieja, żeby to wyjaśnić i to w Dniu Matki!
Ojciec Maciej Zieliński głosił kazania na mszach świętych niedzielnych, rozmawiał także z dziećmi o ich rówieśnikach żyjących w ogromnej biedzie i głodzie w kenijskiej prowincji Amakuriat. O swojej pracy i projekcie, z którym do nas przyjechał kombonianin mówi:
„Od 5 lat posługuję wśród plemienia Pokot w Amakuriat w północno-zachodniej Kenii. Jestem przełożonym misji obejmującej ponad 60 kaplic, na terenach gdzie Ewangelię głosi się dopiero od 40 lat. Pokot żyją bardzo skromnie, większość z nich to analfabeci. Głoszenie Dobrej Nowiny łączy się tu z pomocą socjalną, medyczną i edukacją. Jedną z możliwych forma pomocy jest zakup różańców z koralików, które ręcznie robią Mamy z plemienia Pokot. Pracy z koralikami nauczyły się od naszych sióstr kombonianek. Nie jest to łatwa praca: wymaga skupienia, cierpliwości i dokładności. To właściwie jedyne źródło ich utrzymania w czasie, kiedy nie mogą pracować na polach. Dziennie Mama jest w stanie zrobić 2 „duże” różańce. Z jednego różańca ma ok. 150 kenijskich szylingów czyli 1,5 dolara, reszta zostaje na zakup materiału. Koszt „dużego” różańca to 13 zł, „małego” 5 zł. Taka kwota pozwoli na godziwą zapłatę za pracę Mam z plemienia Pokot. Wszelkie inne koszty (pakowanie, wysyłka, plakat informujący o inicjatywie) pokrywają Dobrzy Ludzie; zatem zysk w 100% trafia w ręce Mam”.
Właśnie takie różańce mogliśmy w tę niedzielę, w Dniu Matki, zakupić lub wesprzeć misje o. Macieja ofiarą do puszek.
Natomiast cały czas można składać zamówienia mailowo rozaniec.z.kenii@gmail.com. Pieniądze można przesłać na konto misjonarzy kombonianów ING Bank Śląski 43 1050 1445 1000 0022 9659 6782 z dopiskiem „Różaniec z Kenii”.
To jeszcze jednak nie koniec niespodzianek i chwil, dla których ten dzień jest wart zapamiętania. Miło było patrzeć jak szybko znikały różańce Mam rozprowadzane przez wolontariuszki pomagające o. Maciejowi, sypały się ofiary i zamówienia mszy świętych wręczane na karteczkach, ale zupełnie chwycił za serce i wzruszył, jak mniemam także i misjonarza, obraz dzieci wrzucających pieniądze do puszki i komentarz rodziców: „Właśnie wrzuciły wszystkie pieniądze, które miały na lody”. I jeszcze jeden powód, rozmowa, z której w ciągu kilku minut dowiedziałam się z jak ogromnym poświęceniem, z narażeniem zdrowia i życia włącznie, pracują misjonarze tacy jak o. Maciej Zieliński, jak siostry Misjonarki Miłosierdzia. Swoim matczynym świadectwem na ten temat podzieliła się z nami mama Magdaleny Góry czyli siostry Kordii, Misjonarki Miłości ze Sterkowca, obecnie pracującej w Gwinei w Afryce Zachodniej.
Ale do rzeczy: Misjonarz Kombonianin Serca Jezusowego, bo tak brzmi pełna nazwa tego zgromadzenia, gościł u nas w parafii nie po raz pierwszy. Zanim pokrótce opiszę pobyt o. Macieja, wymienię powód trzeci, ściśle związany z drugim. Otóż nareszcie dowiedziałam się, dlaczego zaprzyjaźniony od ładnych paru lat z naszą rodziną ks. Robbin Kamemba, proboszcz parafii św. Marka w Kairze, misjonarz SMA pochodzący z Kenii, zawsze zwraca się do mnie per „mama”. Nigdy nie śmiałam go o to zapytać, a poza tym wydaje mi się to tak miłe i sympatyczne, że wyjaśnienie uważałam za zbędne. Okazało się zresztą bardzo proste – w Kenii nie ma słowa kobieta, do kobiet wszyscy mówią właśnie „Mama”. I trzeba było przyjazdu o. Macieja, żeby to wyjaśnić i to w Dniu Matki!
Ojciec Maciej Zieliński głosił kazania na mszach świętych niedzielnych, rozmawiał także z dziećmi o ich rówieśnikach żyjących w ogromnej biedzie i głodzie w kenijskiej prowincji Amakuriat. O swojej pracy i projekcie, z którym do nas przyjechał kombonianin mówi:
„Od 5 lat posługuję wśród plemienia Pokot w Amakuriat w północno-zachodniej Kenii. Jestem przełożonym misji obejmującej ponad 60 kaplic, na terenach gdzie Ewangelię głosi się dopiero od 40 lat. Pokot żyją bardzo skromnie, większość z nich to analfabeci. Głoszenie Dobrej Nowiny łączy się tu z pomocą socjalną, medyczną i edukacją. Jedną z możliwych forma pomocy jest zakup różańców z koralików, które ręcznie robią Mamy z plemienia Pokot. Pracy z koralikami nauczyły się od naszych sióstr kombonianek. Nie jest to łatwa praca: wymaga skupienia, cierpliwości i dokładności. To właściwie jedyne źródło ich utrzymania w czasie, kiedy nie mogą pracować na polach. Dziennie Mama jest w stanie zrobić 2 „duże” różańce. Z jednego różańca ma ok. 150 kenijskich szylingów czyli 1,5 dolara, reszta zostaje na zakup materiału. Koszt „dużego” różańca to 13 zł, „małego” 5 zł. Taka kwota pozwoli na godziwą zapłatę za pracę Mam z plemienia Pokot. Wszelkie inne koszty (pakowanie, wysyłka, plakat informujący o inicjatywie) pokrywają Dobrzy Ludzie; zatem zysk w 100% trafia w ręce Mam”.
Właśnie takie różańce mogliśmy w tę niedzielę, w Dniu Matki, zakupić lub wesprzeć misje o. Macieja ofiarą do puszek.
Natomiast cały czas można składać zamówienia mailowo rozaniec.z.kenii@gmail.com. Pieniądze można przesłać na konto misjonarzy kombonianów ING Bank Śląski 43 1050 1445 1000 0022 9659 6782 z dopiskiem „Różaniec z Kenii”.
To jeszcze jednak nie koniec niespodzianek i chwil, dla których ten dzień jest wart zapamiętania. Miło było patrzeć jak szybko znikały różańce Mam rozprowadzane przez wolontariuszki pomagające o. Maciejowi, sypały się ofiary i zamówienia mszy świętych wręczane na karteczkach, ale zupełnie chwycił za serce i wzruszył, jak mniemam także i misjonarza, obraz dzieci wrzucających pieniądze do puszki i komentarz rodziców: „Właśnie wrzuciły wszystkie pieniądze, które miały na lody”. I jeszcze jeden powód, rozmowa, z której w ciągu kilku minut dowiedziałam się z jak ogromnym poświęceniem, z narażeniem zdrowia i życia włącznie, pracują misjonarze tacy jak o. Maciej Zieliński, jak siostry Misjonarki Miłosierdzia. Swoim matczynym świadectwem na ten temat podzieliła się z nami mama Magdaleny Góry czyli siostry Kordii, Misjonarki Miłości ze Sterkowca, obecnie pracującej w Gwinei w Afryce Zachodniej.
mt