Tylko dla kobiet 19 - 10 - 2014
Jacek Pulikowski – dr inżynier, wykładowca w Zakładzie Mechaniki Budowli Instytutu Konstrukcji Budowlanych na Politechnice Poznańskiej.Prowadzi zajęcia na Studium Rodziny przy Wydziale Teologii UAM w Poznaniu, kursy dla nauczycieli i kursy przedmałżeńskie. Jest autorem publikacji o tematyce rodzinnej. Ojciec trójki dzieci.
Od ponad dwudziestu lat działa on w duszpasterstwie rodzin i prowadzi zajęcia w Studium Rodziny przy Wydziale Teologii UAM w Poznaniu oraz liczne kursy dla nauczycieli. Wiedzą i doświadczeniem zdobytym podczas wieloletniej pracy w poradni rodzinnej chętnie służy borykającym się z różnymi problemami małżeństwom. Tej tematyce poświęcił też szereg publikacji oraz książki, jak np.: "Zakochanie ... i co dalej?'; "Jak wygrać szczęście? Instrukcja obsługi'; "Warto być ojcem'; "Warto pokochać teściową'; "Ewa czuje inaczej'; "Wartość współżycia małżeńskiego'; "Krokodyl dla ukochanej".
Zachęcam do lektury powyższych pozycji. Naprawdę warto. Dla tych, którzy nie mają zbyt wiele czasu na chodzenie po księgarniach, dla zachęty podam kilka ciekawych myśli i spostrzeżeń, na które natrafiłam czytając ostatnio jedną z wymienionych przeze mnie pozycji "Krokodyl dla ukochanej - warto wspierać rozwój mężczyzny"
www.jacek-pulikowski.izajasz.pl
Mężczyźni wyrażają zwykle to, co przemyśleli, czyli wnioski. Kobiety zaś przeciwnie - myślą głośno, wyrażając to, co czują. Do wniosków dochodzą w miarę mówienia (czyli głośnego myślenia). Dlatego niejeden mąż denerwuje się, że żona powtarza mu jakąś kwestię kolejny raz. Nie zauważa jednak, że aktualna wersja różni się już nieco od poprzedniej, ponieważ w międzyczasie doszła ona do nowych argumentów i dodaje je. Jest to również wskazówka dla żon; choć często jest to wbrew naturze kobiety, próbujcie wcześniej wyselekcjonować - najlepiej w modlitwie - co chcecie powiedzieć Waszym mężom, a którymi emocjami wystarczy, że się podzielicie z Bogiem, zaufaną przyjaciółką lub najlepiej z pamiętnikiem - żeby aż tak bardzo nie obciążać męża. Tym bardziej, że...
Mechanizm ten znakomicie opisuje Cecil Osborne:
"Kiedy żona zdradza oznaki załamania psychicznego, umysł męski automatycznie zaczyna myśleć o jakimś rozwiązaniu. W próbie powstrzymania kobiecych łez, mąż wygłasza często tak banalne i bezsensowne rady, jak: "Nie przejmuj się kotku. Nie jest przecież tak źle".
Jak go zrozumieliśmy, nawiązywaniem do usłyszanych słów itp. Należy wreszcie pamiętać o tym, jakie sami wywołujemy w naszych bliźnich odczucia przez nasz sposób traktowania ich, mówienia, używane sformułowania słowne, ton itp.
Przestrzeganie w czasie rozmów podanych poniżej zasad może pomóc polepszać kontakt z drugim człowiekiem i uchronić przed niepotrzebnymi kłótniami:
Źródło:
ks. Michał Kaszowski - Podstawy Nauki Kościoła Katolickiego w pytaniach i odpowiedziach
http://www.teologia.pl
Oprac. Sylwia Krawczak (Za broszurą wspólnoty SYCHAR)
POSTULATY WG JACKA PULIKOWSKIEGO:
- Szanujcie siebie. wtedy panowie was uszanują. Kobiety mają subtelniejsze od mężczyzn wyczucie tego, co jest dobre, a co złe. Dlatego widząc zło, powinny się temu przeciwstawić, a nie ulegać dla świętego spokoju. Czasem bowiem ten niby święty spokój rzuca cień na związek. Nie jest dobre przyzwalanie na niestosowne zachowanie, godzącew godność i kobiecość żony. Nie wolno zgadzać się na zło moralne, gdyż ono zniszczy związek od środka. Celem małżeństwa jest świętość.W małżeństwie trzeba wzajemnie pomagać sobie w dążeniu do świętości. Zadaniem żony jest pamiętanie, przestrzeganie i przypominanie o tym mężowi. Niech życie w małżeństwie nie będzie zdobywaniem świętości poprzez męczeństwo, ale wspólnym wysiłkiem do wzajemnego uświęcania się.
- Wymagajcie od mężczyzn odpowiedniego traktowania w codziennym życiu. Kobiety powinny wychowywać mężczyzn poprzez stawianie im wymagań. Odnosi się to również do odpowiedniego traktowania w codziennym życiu: eleganckiego, szarmanckiego, należnego kobiecej godności. Dżentelmeńskie zachowania i kultura na co dzień we wzajemnym obcowaniu decydują o atmosferze w domu i zadowoleniu w małżeństwie. Kobiety powinny nauczyć mężczyzn doceniania wykonywanej przez siebie pracy, zauważania nowej fryzury czy stroju. Niestety często bywa tak, że mężczyźni nie wiedzą, jakiego zachowania oczekują od nich kobiety. Dlatego ważną sprawą jest rozmowa z wyjaśnieniem sobie wzajemnych oczekiwań. Mężczyźni wielu rzeczy się nie domyślają, ale są wyuczalni i o pewnych sprawach trzeba im konsekwentnie przypominać.
- Stawiajcie mężczyznom wysokie wymagania.Ogromne pokłady energii mogą wyzwolić z siebie mężczyźni, którym trudne sprawy oddały w ręce słabe kobiety. Potrzebują, by je stawiać. Czują się wtedy wysoce docenieni i traktowani jako godni zaufania. Dołożą więc wszelkich starań, by sprostać powierzonym zadaniom. Warto czasem pochwalić mężczyznę "na zaś'; gdyż i to bywa dla niego nowym czynnikiem dopingującym. Mężczyźni nie lubią małych zadań, ale wielkie czyny. Nie cierpią konieczności umycia po sobie jednej szklanki, ale zmycie sterty naczyń po gościach jest dla nich godnym wyzwaniem.
- Opierajcie się na swoich chłopakach, narzeczonych, mężach. Mężczyźni muszą czuć się ważni i niezastąpieni. Dzięki tej świadomości szybciej wzrastają. Kobiety typu "Zosia samosia" nie robią dobrze wyręczając mężczyzn we wszystkim. Nawet jeśli rzeczywiście świetnie sobie radzą, niech stworzą warunki, by i mężczyźni poczuli się potrzebni.
- Żony pozwólcie mężczyznom brać na siebie ciężar pokonywania trudności. Kobiety popełniają wielki błąd, biorąc na swoje barki ciężar pokonywania piętrzących się przed małżeństwem trudności, gdyż z czasem załamują się pod ich ciężarem, a poza tym odbierają mężczyznom szansę, a nawet poczucie zadowolenia z życia. Łatwiej pokonać trudności analitycznemu i racjonalnemu mężczyźnie, niż zdominowanej przez uczucia i emocje kobiecie.
- Dbajcie o to, by wasi mężowie byli coraz bardziej odpowiedzialni. Mężczyźni staną się coraz bardziej odpowiedzialni tylko wtedy, gdy kobiety im to umożliwią, tzn. będą powierzać im różnorakie, ale możliwe do wykonania zadania.
- Oczekujcie od mężczyzn radości. chwaląc i doceniając, mobilizujecie ich, by stawali się coraz mądrzejsi. Mądrość dla mężczyzny jest tym, czym piękno dla kobiety. Żony są pierwszymi osobami, które powinny dowartościowywać swych mężów i nie zastępować ich w myśleniu o tym, co powinni. Powinny dodawać im otuchy, mówiąc w trudnej sytuacji, ze są mądrzy i na pewno potrafią zaradzić wszystkim problemom.
- Pomóżcie budować autorytet w oczach dzieci. Kobiety nie powinny narzekać przy dzieciach na swoich mężów. Nawet jeśli przynosi im to chwilową ulgę, to na pewno ani mężowi, ani dzieciom nie pomoże. Obowiązkiem żony jest wspieranie mężów w wypełnianiu przynależnych im zadań wychowawczych. W oczach dzieci niech obraz ojca będzie nieskazitelny. Ma on być autorytetem i wzorem dla swych dzieci. Bo dzieci są „jak makaron, trzeba go ciągnąć, bo pchać się nie da".
- Żony powierzajcie sprawowanie władzy swojemu mężowi i pilnujcie, by jej nie nadużywał. Kobiety, które nie podejmują wysiłku oddania mężowi kierownictwa w rodzinie, z czasem będą płakać, że są nieszczęśliwe, gdyż wszystko jest na ich głowie. Niech mężczyzna będzie głową, kobieta szyją - najważniejszym doradcą, bez którego mężczyzna nie podejmie decyzji.
- Nie chciejcie zawsze "wygrywać" i "górować" nad nimi. Ważne dla małżeństwa jest to, by przy podejmowaniu decyzji nie forsować za wszelką cenę swoich pomysłów, ale szukać polubownych rozwiązań, by nie było przegranych i zwycięzców. Czasem bywa tak, że zwycięzca jest pozornie szczęśliwy, gdy przyjdzie mu na co dzień żyć z niezadowolonym, pokonanym współmałżonkiem.
- Żony, sprawcie, by wasi mężowie stali się w rodzinie przewodnikami w wierze. Mądra i głęboka religijność oraz postawa wobec zagadnień wiary rzutuje na duchowy rozwój całej rodziny.
- Żony, módlcie się nieustannie i wytrwale w intencji mężów, narzeczonych, a nawet za przyszłych mężów. Ważne, by kobiety modliły się też o to, by i one umiały być dobrymi żonami czy narzeczonymi. Kobiety są urodzonymi wychowawczyniami. Jeśli włożą trochę wysiłku, to mogą dokonać wielkiego dobra. Ich mądre, ciepłe, ale i wymagające podejście do chłopców, narzeczonych czy mężów, motywuje do dalszego rozwoju. Dowartościowani, potrzebni, obdarzeni zaufaniem i zrozumieniem mężczyźni z pewnością staną na wysokości zadania, by pokazać się od jak najlepszej strony i zadowolić ukochaną kobietę.
Myślę, że przygotowujące się do małżeństwa dziewczyny oraz żony mogą spróbować zrobić coś dobrego dla swojego przyszłego związku.
Może przytoczone powyżej postulaty, spisane w końcu przez mężczyznę, a zarazem pracownika poradni małżeńskiej, okażą się choć trochę przydatne. Warto pracować i nad tą dziedziną, by żyło się lepiej. Każdy trud się opłaci.
Może przytoczone powyżej postulaty, spisane w końcu przez mężczyznę, a zarazem pracownika poradni małżeńskiej, okażą się choć trochę przydatne. Warto pracować i nad tą dziedziną, by żyło się lepiej. Każdy trud się opłaci.
MĘŻCZYŹNI I KOBIETY RÓŻNIĄ SIĘ...
- Kobieta posiada przymus komunikowania się.
Kobieta reaguje szybko, spontanicznie, ma w sobie "przymus komunikowania się". "Przymus komunikowania" - świetna sprawa dla rozwoju dziecka - w przyśpieszonym tempie uczy się mówić. Im większa radość w sercu kobiety i matki, tym większy przymus wypowiedzenia tego. Mężczyźni często nie rozumieją, że ich zadaniem jest wysłuchiwać swoich żon, cieszyć się z powodu w taki sposób manifestowanej kobiecości.
- Mężczyżnii i kobiety różnią się sposobem mówienia.
Mężczyźni wyrażają zwykle to, co przemyśleli, czyli wnioski. Kobiety zaś przeciwnie - myślą głośno, wyrażając to, co czują. Do wniosków dochodzą w miarę mówienia (czyli głośnego myślenia). Dlatego niejeden mąż denerwuje się, że żona powtarza mu jakąś kwestię kolejny raz. Nie zauważa jednak, że aktualna wersja różni się już nieco od poprzedniej, ponieważ w międzyczasie doszła ona do nowych argumentów i dodaje je. Jest to również wskazówka dla żon; choć często jest to wbrew naturze kobiety, próbujcie wcześniej wyselekcjonować - najlepiej w modlitwie - co chcecie powiedzieć Waszym mężom, a którymi emocjami wystarczy, że się podzielicie z Bogiem, zaufaną przyjaciółką lub najlepiej z pamiętnikiem - żeby aż tak bardzo nie obciążać męża. Tym bardziej, że...
- Mężczyżnii kobiety różnią się wrażliwością.
Na ogól panuje przekonanie, że to kobieta jest delikatna. Ale czy kiedyś zastanawialiście się, że to mężczyźni popełniają statystycznie 3 razy więcej samobójstw, a 2 razy częściej lądują w zakładach psychiatrycznych? Więc, jak to w końcu jest? Odpowiedź jest bardzo prosta. Kobiety są, co prawda, delikatne, miękkie, ale elastyczne jak gumowy bidon, natomiast mężczyźni są na zewnątrz twardzi, ale ich "ja" jest kruche jak gliniany dzban. Żony, bądźcie więc wyrozumiale i ostrożne
- Kobiety i mężczyźni rozmawiają w innym celu i w inny sposób.
Ich różny sposób rozmowy wynika po prostu z innych potrzeb. Ponieważ dla kobiety najważniejsza jest relacja bliskości, ciepła i zrozumienia, ona (szczególnie w rozmowie z drugą kobietą) dzieli się swymi, nieraz najintymniejszymi, przeżyciami. Zwróćcie uwagę: kobieta nawiązuje nieraz rozmowę z ekspedientką, wybierając towar czy też płacąc, opowiada ze szczegółami o swoich bliskich, argumentuje zakup; podobnie bywa u fryzjerki czy kosmetyczki. Dziwi to mężczyznę, ponieważ on, przeciwnie, potrzebując pewnego dystansu, woli po prostu zakomunikować fakty i "nie strzępić języka po próżnicy': Jeśli już ma o coś zagadnąć obsługującą go kobietę, woli raczej powiedzieć uwodzicielski komplement lub sypnąć dowcipem. On woli "odpowiadać z wolnej stopy" i chce zachować dystans, bo w intymności czuje się zagrożony. Zwykle nie potrafi też długo słuchać żony, aby nie czuć się zagrożony w swojej niezależności. Mężczyzna dziwi się też, słysząc jak kobiety rozmawiają entuzjastycznie, przerywając sobie wypowiedziami w stylu: "Tak! Tak! Doskonale rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć! Dokładnie to samo przeżyłam:' Mężczyzna nie może pojąć, że taki "duchowy ekshibicjonizm" w postaci identyfikacji z drugą osobą jest jej potrzebny, że to on dopiero stwarza wspólną płaszczyznę rozmowy. Biada jednak, jeśli jemu żona przerwie podobnymi słowami - rozumie to całkiem przeciwnie - uznając za brak prawdziwego zainteresowania i bagatelizowanie jego POWAŻNYCH problemów.
- Kobiety i mężczyźni potrzebują rozmowy w innej dawce i w innym czasie.
Typowy obrazek: zmęczony mąż wraca z pracy i natychmiast po wejściu do domu, już od progu żona zasypuje go informacjami o: popsutym kranie, zachowaniu dzieci oraz zwierzeniami z przeżyć całego dnia. On zaś, po ciężkim dniu (nagle trzeba było robić coś ekstra, szef miał pretensje, przelewy bankowe się opóźniają) w domu oczekuje oazy spokoju po pracy i ugina się pod tym ciężarem bądź ucieka od niego. Żono! Daj nieco wytchnienia swemu mężowi i, zanim zaczniesz coś mówić, zastanów się, czy to konieczne i czy konieczne właśnie teraz. Mężu! Pamiętaj, że ona nie "siedziała w domu z dziećmi'; ale ciężko pracowała i twojego powrotu wyczekuje jak zbawienia!
- Kobieta w konflikcie szuka czułości i pocieszenia, zaś mężczyzna argumentów.
Nie wyklucza to oczywiście, że żona może chcieć równie zaborczo bronić argumentów, niemniej jednak typowe jest, że jeśli coś się stało - wtedy mąż (podobnie jak inni mężczyźni nastawiony na działanie) wylicza jej, punkt po punkcie, sposób wyjścia z problemu. U niej zaś powoduje w ten sposób jeszcze większą rozpacz, ona bowiem oczekuje nie działania, ale po prostu czułości i pocieszenia. Żona zwykle płacze nie dlatego, że mąż stłukł jej ulubiony kubek, ale dlatego, że jej natychmiast po tym nie zaczął pocieszać.
Mechanizm ten znakomicie opisuje Cecil Osborne:
"Kiedy żona zdradza oznaki załamania psychicznego, umysł męski automatycznie zaczyna myśleć o jakimś rozwiązaniu. W próbie powstrzymania kobiecych łez, mąż wygłasza często tak banalne i bezsensowne rady, jak: "Nie przejmuj się kotku. Nie jest przecież tak źle".
Podobne wypowiedzi stanowią rzecz jasna dowód braku zrozumienia oraz akceptacji dla uczuć partnerki. Często dowodzą niezaakceptowania jej samej. Bywa, że mąż chce, aby żona przestała płakać tylko dlatego, że denerwuje go to lub przygnębia. Naturalnie, nikt mu nigdy nie powiedział, jak rozwiązywać takie sytuacje. Wszystko, co odruchowo potrafi z siebie wydobyć, będzie prawdopodobnie zupełnie nie na miejscu. Gdyby tylko umiał doceniać uczucia żony, to już nie byłoby problemu. Gdyby powiedział: "Skarbie, co się stało? Proszę, opowiedz mi wszystko po kolei" Jakże inaczej wyglądałoby wówczas całe zajście. Po wysłuchaniu historii do końca mąż powinien z kolei powiedzieć: "Myślę, że gdybym był tobą, to w tych okolicznościach czułbym się dokładnie tak samo" Nie ma znaczenia, czy żona w tym momencie płacze czy też jest sina z wściekłości. Kobiecie nie potrzeba gotowych rozwiązań, lecz przede wszystkim zrozumienia i wsparcia uczuciowego.
Jednocześnie spójrzmy na ten sam problem oczami drugiej strony. W książce "Mężczyzna niezrozumiany" Walter Trobisch pisze ,,Trochę czułości uzdrowiłoby jej serce. Jednak mężczyzna nie bardzo w to wierzy. Wie z doświadczenia, że nawet wielka porcja czułości nie jest wystarczająca. Gdy mu się wydaje, że ofiarował jej całą czułość, na jaką go stać i jego zasoby są wyczerpane, ona oczekuje jeszcze więcej. W najbardziej niespodziewanej chwili, kiedy mężczyzna czuje się całkiem w porządku, ona zaczyna płakać i to bez żadnego powodu. Tak jak gdyby coś głęboko w niej ukrytego prosiło ciągle o pociechę. I w końcu dociera do niego, że nigdy nie będzie potrafił zaspokoić w pełni jej najgłębszych pragnień" Więc jaki stąd wniosek? Przechlapane? Niekoniecznie! Ale oboje musicie spojrzeć na siebie nawzajem nowymi oczami, z otwartym sercem i wielką wyrozumiałością.
Jednocześnie spójrzmy na ten sam problem oczami drugiej strony. W książce "Mężczyzna niezrozumiany" Walter Trobisch pisze ,,Trochę czułości uzdrowiłoby jej serce. Jednak mężczyzna nie bardzo w to wierzy. Wie z doświadczenia, że nawet wielka porcja czułości nie jest wystarczająca. Gdy mu się wydaje, że ofiarował jej całą czułość, na jaką go stać i jego zasoby są wyczerpane, ona oczekuje jeszcze więcej. W najbardziej niespodziewanej chwili, kiedy mężczyzna czuje się całkiem w porządku, ona zaczyna płakać i to bez żadnego powodu. Tak jak gdyby coś głęboko w niej ukrytego prosiło ciągle o pociechę. I w końcu dociera do niego, że nigdy nie będzie potrafił zaspokoić w pełni jej najgłębszych pragnień" Więc jaki stąd wniosek? Przechlapane? Niekoniecznie! Ale oboje musicie spojrzeć na siebie nawzajem nowymi oczami, z otwartym sercem i wielką wyrozumiałością.
PODSTAWOWE FORMY ZACHOWANIA SIĘ W CZASIE ROZMÓW
Aby pogłębiać więzy międzyosobowe, trzeba w czasie rozmowy uważnie słuchać drugiego człowieka i koncentrować się nie tylko na jego myślach, ale również - na uczuciach, przeżyciach. Konieczne jest także ustawiczne przekonywanie rozmówcy, że go dobrze słyszymy i rozumiemy, czyli że odbieramy jego myśli i przeżycia, np. gestami, mimiką, streszczaniem tego,Jak go zrozumieliśmy, nawiązywaniem do usłyszanych słów itp. Należy wreszcie pamiętać o tym, jakie sami wywołujemy w naszych bliźnich odczucia przez nasz sposób traktowania ich, mówienia, używane sformułowania słowne, ton itp.
Przestrzeganie w czasie rozmów podanych poniżej zasad może pomóc polepszać kontakt z drugim człowiekiem i uchronić przed niepotrzebnymi kłótniami:
- Słuchamy uważnie innych.
- Staramy się dobrze zrozumieć myśli i uczucia drugiego człowieka.
- Unikamy równoczesnego mówienia wraz z innymi.
- Pozwalamy każdemu wypowiedzieć się spokojnie do końca.
- Gdy czegoś nie rozumiemy, nie atakujemy drugiego, nie ośmieszamy go, lecz prosimy o wyjaśnienie jego stanowiska.
- Unikamy zbyt długiego mówienia, mówimy treściwie i w sposób zrozumiały dla innych.
- Uważamy, aby przez zbyt częste zabieranie głosu w dyskusji nie odebrać innym okazji do wypowiedzenia się.
- Staramy się unikać sformułowań zbyt ogólnych typu: "Ludzie'; "Każdy człowiek'; "My wszyscy': Mówimy o konkretnych sprawach i dajemy konkretne przykłady.
- Staramy się nawiązywać do tego, co nas zaciekawiło w wypowiedzi innej osoby.
- Nie zaczynamy przedstawiania swojego poglądu od słów: "Nie masz racji'; "Mylisz się'; "Jesteś w błędzie".
- Wyrażamy ostrożnie swój osobisty punkt widzenia, stosując np. sformułowanie "Wydaje mi się, że jest tak .. :'
- Zamiast oceniać drugiego człowieka, staramy się doprowadzić go do samodzielnego poznania prawdy o sobie. Nie my, lecz drugi człowiek ma sam siebie ocenić.
- Unikamy każdej formy kpiny, drwiny, ośmieszania drugiego, nawet w żartach.
- Powstrzymujemy się od jakiejkolwiek formy poniżania drugiego. Poniżanie lub ośmieszanie kogoś nawet w żartach może być dla niego bardzo bolesne.
- Staramy się dobrze odczytać przeżycia drugiego człowieka i nie przypisywać mu uczuć, których w nim w danym momencie nie ma.
- Unikamy wmawiania komuś, o co mu naprawdę chodzi lub. co naprawdę czuje.
- Unikamy wypowiadania się "na każdy temat" w sposób autorytatywny i wyniosły.
- Zwracamy uwagę na ton naszego mówienia.
- Gdy ktoś przedstawia jakąś twórczą propozycję, powstrzymujemy się od zbędnej krytyki, a raczej dodajemy jakąś swoją dodatkową propozycję.
- Unikamy lekceważenia i bagatelizowania cudzych problemów.
- Staramy się rozmawiać i podtrzymywać rozmowy indywidualne.
- W czasie spotkań grupowych próbujemy nawiązać kontakt zwłaszcza z osobami, które przyszły po raz pierwszy na spotkanie.
- W rozmowie z drugą osobą dajemy jej wyraźnie do zrozumienia, że jej słuchamy, np. nawiązując do tego, co mówi, lub podsumowując własnymi słowami to, co nam powiedziała.
- Staramy się wyraźnie dać do zrozumienia drugiej osobie, że dostrzegliśmy jej uczucia przykrości, smutku, radości itp.
- Usiłujemy odczytać, jakie reakcje uczuciowe wywołujemy w innych naszym sposobem traktowania ich, bycia, mówienia, tonem głosu itp.
- Zastanawiamy się nad tym, jak inni mogą nas widzieć i odbierać, np. czy się nas boją, czy nie rodzimy w nich uczucia niechęci.
- Staramy się często doceniać innych, wyrażać im nasze uznanie, dziękować im, darzyć uśmiechem itp.
- Pomagamy ludziom odkryć w sobie dobre cechy, zalety, umiejętności, charyzmaty.
- Jak najliczniejszymi gestami, mimiką, uśmiechem, sposobem bycia, okazywaniem
- pomocy staramy się wyrażać naszą przychylność wobec innych.
- Staramy się nie zapominać, że przez łaskę Chrystus obecny jest w każdym człowieku i może w nim ciągle wzrastać.
Źródło:
ks. Michał Kaszowski - Podstawy Nauki Kościoła Katolickiego w pytaniach i odpowiedziach
http://www.teologia.pl
Oprac. Sylwia Krawczak (Za broszurą wspólnoty SYCHAR)